czyli sprawa trafia na policję
Sprawę tragedii 12-letniej Kingi opisał Michał Janczura z radia TOK FM. Losy dziewczynki śledził od września 2021 r., kiedy powstał pierwszy reportaż na jej temat. Dziewczynka wyznała
W opisywanej formie zaczął pojawiać się w sieci na przełomie 2013 i 2014 roku. Wcześniej różne warianty zdania „Czyli sprawa trafia na policję” były dodawane między innymi do zdjęcia roześmianego Waldka Kiepskiego z serialu „Świat według Kiepskich”. Dokładna geneza memu w […]
1-999-5299-3787. Kody na policję do GTA 5 za pomocą telefonu. Na koniec należy go zatwierdzić. Po poprawnym wpisaniu numeru kod zostanie uaktywniony. Dodatkowo wciskając gwiazdkę, zostanie wybrany ostatnio wybierany numer, co może okazać się przydatne.
Na kopertach adresowanych z sądów, od komorników lub np. policji znajdują się dodatkowe oznaczenia w postaci liter i liczb. Są to sygnatury i pojawiły się tam dlatego, że gdy sprawa trafia do sądu, to zostaje zarejestrowana i jest jej nadawana indywidualna sygnatura.
Zarzuty o gwałt w kolektywie Rozbrat. Łukasz Gdak. Zarzut gwałtu w poznańskim Rozbracie. Kolektyw miał nie zgłosić sprawy na policję i zalecić sprawcy terapię, na którą ten, według Rozbratu, się nie udał i ostatecznie wyprowadził się z Poznania. W niedzielę, 5 grudnia na terenie squotu Syrena w Warszawie doszło do eksmisji
naskah drama tentang pergaulan bebas 6 orang. Kiedy policja może stosować zatrzymanie? Jakie prawa ma osoba zatrzymana i jakie obowiązki ciążą na policji? Wyjaśniają sędzia, adwokat i ekspertka praw człowieka „Zatrzymanie nie może być sposobem karania. Ale jest ograniczeniem jednego z najważniejszych praw człowieka, czyli wolności osobistej. Dlatego w celu zabezpieczenia toku postępowania organy powinny najpierw spróbować użyć wszystkich innych środków i dopiero w ostateczności stosować zatrzymanie” – podkreśla Maria Ejchart-Dubois, ekspertka od praw człowieka. „Zatrzymanie musi być przeprowadzone zgodnie z przepisami prawa, czyli muszą być spełnione wszystkie wymogi formalne. Zatrzymana osoba ma prawo dowiedzieć się, kto ją zatrzymuje, musi być poinformowana o przyczynach zatrzymania, pouczona, że ma prawo do kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym. Jeśli nie włada językiem polskim, ma prawo do pomocy tłumacza” – przypomina sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda. „Niestety, w Polsce obserwujemy bardzo swobodne wykorzystywanie instytucji zatrzymania, również w sytuacjach, w których policja mogłaby tylko wylegitymować, zastosować wezwanie telefoniczne, doręczyć wezwanie” – zauważa adwokat Mikołaj Pietrzak. Sędzia, adwokat i ekspertka praw człowieka wyjaśniają, kiedy policja może stosować zatrzymanie, a sąd tymczasowe aresztowanie, jak sądy rozpatrują zażalenia na zatrzymanie, a także jakich systemowych zmian powinni się domagać obywatele od państwa, żeby poprawić działanie policji i uzyskać lepszy dostęp do adwokata. Tekst powstał na bazie dyskusji w Studio Wolnych Sądów 7 września 2020 roku. Głos zabrali: Marta Kożuchowska-Warywoda, sędzia Sądu Rejonowego Warszawa-Wola oraz prezeska warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich Pietrzak, adwokat, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, były przewodniczący Rady Funduszu na rzecz Ofiar Tortur ONZ, były przewodniczący Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Ejchart-Dubois, współtwórczyni inicjatywy Wolne Sądy, koordynatorka Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, a także członkini Komisji Ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Moderował adwokat Michał Wawrykiewicz, współtwórca Inicjatywy Wolne Sądy oraz Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS. Kiedy policja może stosować zatrzymanie? Adwokat Mikołaj Pietrzak: Policja może nas zatrzymać tylko wtedy, kiedy jest to absolutnie konieczne i nie może inaczej osiągnąć uzasadnionego celu. Zatrzymanie musi być zasadne i proporcjonalne oraz odbywać się zgodnie z przepisami. Niestety, w Polsce obserwujemy bardzo swobodne wykorzystywanie instytucji zatrzymania, również w sytuacjach, w których policja mogłaby tylko wylegitymować, zastosować wezwanie telefoniczne, doręczyć wezwanie. Maria Ejchart-Dubois: Zatrzymanie nie może być sposobem karania. Ale jest ograniczeniem jednego z najważniejszych praw człowieka, czyli wolności osobistej. Dlatego w celu zabezpieczenia toku postępowania organy powinny najpierw spróbować użyć wszystkich innych środków i dopiero w ostateczności stosować zatrzymanie. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Policja może dokonać zatrzymania, kiedy są spełnione przesłanki kodeksowe. Po pierwsze, musi istnieć uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. To główna przesłanka, ale niewystarczająca. Artykuł 244 kodeksu karnego mówi, że Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się jej, albo zatarcia śladów przestępstwa, bądź też nie można ustalić jej tożsamości, albo istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyśpieszonym. Zatrzymanie musi być proporcjonalne do wagi przestępstwa. Nie każda sytuacja będzie uzasadniała zastosowanie takiego środka. Gdy zatrzymanie jest bezzasadne, cała czynność jest obarczona grzechem pierworodnym. Nawet, jeśli czynności dokonano zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie można mówić o legalnym zatrzymaniu, jeśli łamane są przepisy, które warunkują sposób przeprowadzenia tej czynności. Jakie prawa ma osoba zatrzymana i jakie obowiązki ciążą na policji? Maria Ejchart-Dubois: Obowiązkiem funkcjonariusza jest podanie imienia, nazwiska i stopnia służbowego oraz poinformowanie zatrzymywanej osoby o powodach zatrzymania i przysługujących jej prawach. A także wytłumaczenie w zrozumiały sposób, co się dzieje i co zatrzymanie dla niej oznacza. Przepisy kodeksu postępowania karnego mówią, że zatrzymany powinien mieć kontakt z adwokatem niezwłocznie. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 2013 roku mówi, że zatrzymany powinien mieć kontakt z adwokatem przed pierwszym przesłuchaniem. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Zatrzymanie musi być przeprowadzone zgodnie z przepisami prawa, czyli muszą być spełnione wszystkie wymogi formalne. Zatrzymana osoba ma prawo dowiedzieć się, kto ją zatrzymuje, musi być poinformowana o przyczynach zatrzymania, pouczona, że ma prawo do kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym. Jeśli nie włada językiem polskim, ma prawo do pomocy tłumacza. Jak w praktyce w Polsce wygląda realizacja praw zatrzymanych? Maria Ejchart-Dubois: Trzeba rozróżnić, w jaki sposób są przestrzegane różne prawa zatrzymanych. W Polsce respektowane jest prawo do poinformowania osoby najbliższej o zatrzymaniu. Ale już nie prawo do kontaktu z adwokatem. Adwokat Mikołaj Pietrzak: W praktyce ogromna większość zatrzymanych w ogóle nie ma kontaktu z adwokatem albo radcą prawnym. Do tego zatrzymanym często utrudnia się kontakt z adwokatem. W Polsce powinniśmy przyswoić sobie lekcję z amerykańskich filmów: w przypadku zatrzymania, żądamy adwokata i odmawiamy udzielenia jakiejkolwiek wypowiedzi. Dlatego warto mieć w kieszeni numer telefonu i nazwisko profesjonalnego pełnomocnika. Problem jest szerszy, systemowy. Zmiana tego stanu rzeczy wymagałaby zmian w prawie oraz zainwestowania pieniędzy z budżetu państwa w system pomocy prawnej. Przy zatrzymaniu polskie prawo nie przewiduje pomocy prawnej z urzędu. Obecnie można zażądać obrońcy z urzędu dopiero, kiedy usłyszy się zarzuty. A przecież najważniejsze są pierwsze chwile zatrzymania. To wtedy osoby zatrzymywane często mówią to, co policjanci chcieliby usłyszeć. Z punktu widzenia policji, obecność adwokata uwiarygadnia przebieg zdarzenia i zabezpiecza policję przed oskarżeniami o nierespektowanie praw zatrzymanych. Adwokaci wiedzą z powtarzających się relacji różnych klientów, że zatrzymani w Polsce często dopiero na samym końcu są pouczani o swoich prawach – kiedy podpisują protokół, na którym widnieje godzina z początku zatrzymania. Jeśli zatrzymany złoży zażalenie na zatrzymanie do sądu, policja zeznaje, że zatrzymany był pouczony na początku, że został poinformowany o prawie do adwokata, ale nie chciał się z nim czy nią skontaktować. I że protokół podpisał bezpośrednio po zatrzymaniu. A sądy dają wiarę policji. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: W praktyce często sędzia rozpatruje sprawę tydzień-dwa tygodnie po zatrzymaniu, kiedy osoba już nie jest zatrzymana. Sędzia najpierw czyta akta sprawy. W aktach wielu spraw dotyczących zatrzymania widać ślady, że do pierwszego przesłuchania doszło w trybie nieprocesowym. Zazwyczaj potem zatrzymana osoba jest przesłuchiwana przez prokuratora, bardzo często bez obecności adwokata. Dopiero na etapie postępowania sądowego, kiedy osoba zatrzymana przychodzi do sądu z obrońcą, okazuje się, że przedstawia zupełnie inny przebieg zdarzenia, niż wynika z akt sprawy. Sędzia ma z jednej strony protokół z postępowania przygotowawczego, a z drugiej zeznania zatrzymanej osoby. Osoby zatrzymane często mówią, że były przesłuchiwane bez obrońcy. Mówią, że były zdenerwowane, protokół był sporządzony niewyraźnie, odręcznym pismem, albo, że nie zdążyły go dokładnie przeczytać przed podpisaniem. Adwokat Mikołaj Pietrzak: W demokratycznym państwie jako obywatele mamy uprawnione oczekiwanie, że sądy będą dokładnie weryfikować działania policji. Przez ostatnie trzydzieści lat sądy, zamiast wymuszać na policji respektowanie bardzo wysokiego standardu w sprawach o zatrzymanie często automatycznie dawały wiarę policji. Jestem przekonany, że gdyby powstała bardzo silna linia orzecznicza sądów w sprawach o zatrzymanie i sądy domagały się od policji wykazania, że respektowała prawa osób zatrzymanych, przyniosłoby to pozytywne zmiany w zachowaniu policji. Na przykład policja chętnie montowałaby kamery, żeby móc pokazać sądowi twarde dowody, że zatrzymanie było prawidłowe. Maria Ejchart-Dubois: Ważne jest też zbadanie zatrzymanego po zatrzymaniu. Jeśli opisane zostaną obrażenia, zatrzymany ma dowód na to, co się stało w pierwszych minutach zatrzymania. Z drugiej strony, badanie zabezpiecza policjanta w razie fałszywego oskarżenia, że dopuścił się przemocy wobec zatrzymanego. Nadużywanie przymusu przy zatrzymaniach Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: W każdym przypadku zatrzymania powinniśmy się zastanowić nad celowością, adekwatnością i proporcjonalnością stosowanych środków przymusu bezpośredniego. Adwokat Mikołaj Pietrzak: Jeśli w ogóle dochodzi do zastosowania środków przymusu, to oznaczy, że zawiódł system relacji obywatel-państwo. W Stanach Zjednoczonych odbywają się ogromne protesty w związku z poddawaniem represjom, przemocy i nieproporcjonalnym stosowaniu środków przymusu wobec afroamerykanów, mniejszości widocznej ze względu na kolor skóry. W Polsce, w której nie ma tak wyraźnych mniejszości, przemoc jest nadużywana przez policję wobec wszystkich i sankcjonowana przez państwo. Policja w Polsce nie jest szkolona z deeskalacji konfliktu. Nie ma motywacji, żeby stosować takie metody, wyjść z kryzysowej sytuacji, uspokoić zatrzymanego. Policjanci są szkoleni, żeby stosować środki przymusu. Nie zawsze to musi być skucie czy rzucenie na ziemię. Powinniśmy wzorować się na policji w Kanadzie czy Szwecji, gdzie kładzie się nacisk na rozwiązanie konfliktu, rozmowę, negocjacje, uspokojenie zatrzymywanej osoby. Jak wygląda stosowanie tymczasowego aresztowania? Adwokat Mikołaj Pietrzak: Trzeba odróżnić zatrzymanie na 48 godzin od tymczasowego aresztowania. Jeżeli policja albo prokurator uznają, że należy daną osobę aresztować, muszą przedstawić zarzut, a następnie przekazać sądowi wniosek o aresztowanie zatrzymanego. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Tymczasowe aresztowanie jest środkiem zabezpieczającym. Ma zabezpieczać tok procesu. Jestem przeciwniczką jego stosowania w większości przypadków. Przepisy procedury karnej są tak sformułowane, że oskarżony nie musi się stawić przed sądem, żeby rozpoczął się proces. Wystarczy zawiadomić oskarżonego o terminie rozprawy. Jeśli się nie stawi, możemy prowadzić postępowanie bez niego. Tymczasowy areszt ma zastosowanie w wyjątkowych sytuacjach. Po pierwsze, gdy mamy rzeczywiste, a nie hipotetyczne, ryzyko matactwa procesowego – chodzi o wykluczenie oddziaływania na świadków, na przykład przez ich zastraszanie. Po drugie, gdy ktoś nie ma stałego miejsca pobytu. Po trzecie, gdy niezbędna jest opinia psychiatryczna i trzeba przeprowadzić badania. W takim wypadku, proces nie będzie się dalej toczył, jeśli podejrzany zniknie. Po czwarte, kiedy istnieje ryzyko popełnienia przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Uważam, że takie wyjątkowe sytuacje uzasadniają zastosowanie tymczasowego aresztu. Natomiast inne przypadki wymagają od sądu wnikliwego rozpatrzenia. Adwokat Mikołaj Pietrzak: Tymczasowy areszt nie powinien być karą, ale w naszym kraju jest traktowany jako sposób wywarcia presji. Obywatele powinni naciskać na naszych przedstawicieli w parlamencie i na rząd, żeby tę sytuację zmienić. Areszt powinien być stosowany absolutnie wyjątkowo, kiedy nie wystarczy, że podejrzanemu zabiera się paszport czy, że sąd ustanowi poręczenie majątkowe. W amerykańskiej i brytyjskiej kulturze prawnej z założenia stosuje się poręczenie majątkowe, a nie areszt. Niestety, nie w Polsce. Kolejny problem: w praktyce w Polsce aresztowani nieraz wiele miesięcy, czasami lat, nie mają adwokata. To jest fundamentalny problem naszej kultury prawnej, fundamentalny problem sądów, które nie wymuszają obrony z urzędu. To wielki problem naszego społeczeństwa, ale mało podnoszony w debacie publicznej, bo nie widzimy go, dopóki nie dotknie któregoś z nas osobiście. Czy w ostatnich latach w związku ze zmianami w sądownictwie i prokuraturze zmieniło się postrzeganie przez sądy wniosków prokuratury o tymczasowe zatrzymanie i aresztowanie? Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Zdarzało się, że niezastosowanie tymczasowego aresztu skutkowało podjęciem przez rzeczników dyscyplinarnych czynności wobec sędziów. Myślę, że to zależy od kondycji mentalnej każdego z sędziów. Osoby z większym doświadczeniem, które ten zawód wykonują dłużej, nie tak łatwo poddadzą się presji. Przynajmniej ja w to wierzę. Natomiast nie można wykluczyć, że obecna sytuacja wpłynie na decyzje sędziów. Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja
Artur Mezglewski Wiedzę o postępowaniach w sprawach o wykroczenia drogowe społeczeństwo czerpie z mediów, tzn. z materiałów przygotowywanych przez Policję, które za pośrednictwem mediów są upubliczniane. Jest to wiedza wątpliwej wiarygodności. Zwykły, porządny obywatel nie zdaje sobie sprawy, że i on – w każdej chwili – może stać się negatywnym bohaterem wykroczeniowej wokandy. I wcale nie musi zrobić nic niezgodnego z prawem. Wystarczy, że jakiś funkcjonariusz skieruje przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu. I wtedy dopiero przekona się na własnej skórze, w jakim kraju żyje. 1. Co się dzieje zanim sprawa trafi do sądu? W postępowaniu przedsądowym Policja lub inny uprawniony organ, przeprowadza czynności wyjaśniające, które mają na celu: 1) ustalenie czy istnieją podstawy do wystąpienia do sądu z wnioskiem o ukaranie, 2) zebranie danych niezbędnych do sporządzenia wniosku o ukaranie (art. 54 § 1 kpw). Osoba podejrzana o popełnienie wykroczenia praktycznie nie uczestniczy w tych czynnościach. Ma ona jedynie możliwość złożenia wyjaśnień. Wprawdzie w art. 54 § 6 kpw jest mowa o tym, iż osoba podejrzana ma prawo „zgłosić wnioski dowodowe”, jednakże w praktyce Policja nie rozpatruje takich wniosków, a nawet na te wnioski nie odpowiada. Materiał gromadzony przez Policję jest zatem jednostronny. O winie określonego uczestnika ruchu decyduje praktycznie policjant obecny na miejscu zdarzenia (po ewentualnej telefonicznej konsultacji z oficerem dyżurnym). W przypadku wykroczeń drogowych nie przeprowadza się żadnych pomiarów, badań itp. Na miejsce zdarzenia przyjeżdżają funkcjonariusze, którzy nie posiadają nawet umiejętności wykonania prawidłowego szkicu sytuacyjnego, nie mówiąc już o bardziej złożonych czynnościach wykrywczo-operacyjnych. Nie zabezpiecza się też śladów zdarzenia. Po prostu policjant dokonujący interwencji „jednym rzutem oka” ocenia o popełnieniu wykroczenia przez określonego uczestnika ruchu i proponuje mandat lub zapowiada złożenie wniosku o ukaranie do sądu. W praktyce bardzo rzadko zdarzy się, aby to „orzeczenie” policjanta zostało później zmienione. Bardzo rzadko zdarzy się też, aby odmiennej oceny zaistniałego zdarzenia dokonał sąd. 2. Jakie dokumenty są przesyłane do sądu? W każdym przypadku do sądu przesyłany jest wniosek o ukaranie oraz notatka urzędowa sporządzona przez funkcjonariusza. Ponadto do wniosku o ukaranie załącza się protokół przesłuchania osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia – o ile takie przesłuchanie miało miejsce. Dla polskiego sądu są to wystarczające „dowody” pozwalające wydać wyrok skazujący. Nie mniej jednak – w zależności od stawianego zarzutu oraz pragmatyki przyjętej w danej komendzie – do sądu przesyłane się jeszcze inne dokumenty. Np. w przypadku zarzutu przekroczenia dozwolonej prędkości do wniosku o ukaranie załączane są świadectwo legalizacji radaru oraz raport z urządzenia rejestrującego. Ręczne mierniki prędkości, którymi dysponuje Policja nie rejestrują zdarzeń, dlatego w tych przypadkach całe dochodzenie ogranicza się do dokonania przesłuchania funkcjonariusza, który wykonywał pomiar. Zeznania funkcjonariuszy stanowią zwykle jedyny dowód obciążający w sprawach o wykroczenia bezskutkowe (np. tamowanie ruchu, niepodporządkowanie się znakowi) . Sporadycznie – w przypadku kolizji drogowych – do akt sprawy są dołączane nieprofesjonalne szkice sytuacyjne oraz opinie biegłych. 3. O czym należy wiedzieć uczestnicząc w procesie sądowym? a) Sędzia nie jest po twojej stronie Polskie sądy nie są bezstronne. Sędzia, policjant, biegły sądowy, prokurator – to jedna drużyna. Wszyscy się znają i zapewne mają ze sobą różne interesy. Policjant lub prokurator może sobie np. przyjść do sekretariatu i zabrać akta (no może nie zawsze i nie w każdym sądzie). Policjant na rozprawie może się uśmiechać, dopowiadać, wtrącać. A spróbuj kolego ty wtrącić się lub zaśmiać – zobaczysz, gdzie twoje miejsce. b) Nie należy sędziemu mówić wszystkiego o co pyta Sędzia zadaje obwinionemu pytania nie po to, aby poznać prawdę, ale po to, aby skłonić go do takich zeznań, które będą świadczyć o jego winie. Polski wymiar sprawiedliwości odstąpił od dociekania prawdy materialnej o zdarzeniu. Sędzia może sobie sam ustalać wersję zdarzenia – bo rzekomo ma do tego prawo. Szerzej na temat stosowania zasady prawy materialnej była mowa tutaj: Skoro zatem w sądzie nie idzie o prawdę, to też sądowi się prawda nie należy. Powiem nawet dosadniej – polskie sądy nie zasługują na to, aby mówić im cała prawdę – wedle ewangelicznej zasady „nie rzucaj perły między wieprze”. Każdy obwiniony winien sobie przed rozprawą spisać na kartce co chce powiedzieć sądowi i co jest dla niego korzystne. I niech nic więcej ponad to nie mówi. Ani słowa. Pamiętajmy, że obwiniony ma prawo do odmowy udzielenia odpowiedzi na każde pytanie. Należy z tego prawa korzystać. c) Nie dajmy się ująć miłej powierzchowności sędziego Większość sędziów to gbury – osobnicy apodyktyczni, nie przyjmujący żadnych racji, nieomylni i nieprzyjemni w kontakcie. Nie muszą się wysilać na grzeczność, bo nikt ich z tej grzeczności nie rozlicza. Ale niektórzy sędziowie są mili. Na tych radzę uważać szczególnie. Ich pozorna uprzejmość porównywalna jest do głaskania kury, której się za chwilę utnie głowę. Jeśli sędzia jest miły, to oznacza, że jest człowiekiem wrażliwym i nie wyda na ciebie wyroku skazującego w twojej obecności. Raczej zdecyduje, że ogłoszenie wyroku nastąpi za tydzień. I pouczy cię, że obecność na ogłoszeniu nie jest obowiązkowa, a nawet niepotrzebna, bo przecież o treści wyroku można dowiedzieć się telefonicznie… Przykład: Sędzia Artur Lipiński (Sąd Okręgowy w Krośnie) rozpatrywał apelację od wyroku skazującego w sprawie „o trzy kwiatki”, o której pisaliśmy na naszych łamach (sygn.. akt II Ka 92/13) Sędzia Lipiński to „ludzka twarz polskiego wymiaru sprawiedliwości” – znana postać medialna. Na rozprawie w dniu 24 kwietnia 2013 r. niewiele się działo. Sędzia Lipiński zapytał obwinioną czy przyznaje się do zniszczenia trzech kwiatków, a po wysłuchaniu jej wyjaśnień zadecydował, że ogłoszenie wyroku będzie miało miejsce następnego dnia, tj. 25 kwietnia 2013 r. Sędzia głosem pełnym ciepła pouczył obwinioną, żeby na to ogłoszenie nie przychodziła, gdyż wyrok zostanie jej wysłany na adres domowy. Obwiniona wyszła z sądu przekonana, że wyrok będzie uniewinniający. Następnego dnia sędzia Artur Lipiński wydał wyrok utrzymujący w mocy wyrok Sądu I instancji, w którym wobec obwinionej orzeczona została kara grzywny oraz obowiązek zapłaty równowartości zniszczonego mienia (tzn. trzech kwiatów juki) w wysokości 45 zł. W uzasadnieniu wyroku sędzia Lipiński stwierdził, iż wyrok Sądu Rejonowego był trafny. d) Zadaniem sędziów jest skazywać Domniemanie niewinności to mit. Nie ma żadnego domniemania niewinności polskim procesie wykroczeniowym. W polskim procesie wykroczeniowym obowiązuję zasada domniemania winy. Jeśli wpłynął na ciebie wniosek o ukaranie, tzn. że trzeba cię skazać. Tak swoją powinność rozumie polski sędzia i do takiej postawy jest formowany na licznych kursach i szkoleniach. Sędziowie są uczeni zasady: „lepiej kogoś skazać niż nie”. Jeśli zatem nie chcesz zostać skazany, to musisz udowodnić, ze jesteś niewinny. TO TY TO MUSISZ ZROBIĆ. Nikt tego nie zrobi za ciebie. Sędzia z własnej woli nie przeprowadzi żadnego dowodu, który mógłby być na twoją korzyść. Na niekorzyść tak, owszem. Dlatego to ty musisz zdobywać dowody swojej niewinności. Rola jaką pełnią sędziowie w obecnym systemie „wymiaru sprawiedliwości” bliższa jest pozycji kata niż mędrca poszukującego prawdy. e) Sędzia ma pełną władzę nad przebiegiem procesu i jego wynikiem Od sędziego w procesie karnym zależy wszystko. Każda decyzja podejmowana jest z urzędu. Sędzia decyduje czy dany dowód zostanie przeprowadzony czy nie. Chcesz opinii biegłego? Sędzia zadecyduje o tym, czy i kto przygotuje opinię. Sędzia nie powierzy przygotowania opinii biegłemu, którego nie zna. Taki biegły jest później wdzięczny, bo sędzia daje mu zarobić. Na pewno nie napisze opinii, która byłaby nie pomyśli sędziego. A jeśli taką napisze, to będzie to ostatnia opinia, jaką dostał do przygotowania. Nie wystarczy na rozprawie coś powiedzieć, albo o coś zapytać. To sędzia decyduje, które pytania są dobre, a które nie. Jeśli np. zapytasz policjanta o jego kwalifikacje – sędzia pytanie uchyli. Sędzia decyduje, jakie słowa zostaną zapisane w protokole rozprawy. Ty możesz mówić „ogień”, a on zapisze „woda”. Protokół podpisuje sędzia i protokolant. Mogą w nim zapisać co chcą. A jeśli będą chcieli coś dodać po czterech dniach albo zmienić, to napiszą nowy protokół rozprawy. Można oczywiście składać wnioski o sprostowanie protokołu. Wówczas sędzia – na posiedzeniu niejawnym (czyli przy kawie) – przesłucha swojego protokolanta na tę okoliczność i ustali, że wniosek o sprostowanie protokołu jest bezzasadny. f) O czym myśli sędzia? Sędzia myśli tylko o dwóch rzeczach: o tym, żeby mu II instancja nie uchyliła wyroku oraz o tym jak mało zarabia. Pewnie niejeden myśli jeszcze o tym, jak tu zostać adwokatem. Dobrze jest być adwokatem, gdy sędziami są sami koledzy… g) Jaki jest stosunek sędziego do obwinionego? Sędziemu obwiniony jest potrzeby tylko po to, aby został przesłuchany (czyli po to, aby II instancja nie uchyliła mu wyroku z powodu nieprzesłuchania obwinionego). To co wyjaśnia obwiniony nie ma większego wpływu na dokonywanie przez sąd ustaleń w przedmiocie przebiegu zdarzenia. Jeśli w swoich wyjaśnieniach obwiniony podważa zeznania policjantów, to każdy sąd w Polsce uzna w wyroku skazującym, iż: „sąd nie dał wiary wyjaśnieniom obwinionego, bowiem były one sprzeczne z jasnymi, konsekwentnymi i korelatywnymi zeznaniami świadków (funkcjonariuszy). Wskazać należy, iż funkcjonariusze nie mieli żadnego powodu, by obciążać obwinionego swymi zeznaniami. W ocenie Sądu wyjaśnienia obwinionego stanowiły tylko i wyłącznie jego linię obrony i miały na celu uniknięcie odpowiedzialności za wykroczenie”. Po złożeniu zeznań obwiniony staje się niepotrzebny i tylko sędziemu przeszkadza w wykonywaniu jego pracy (tzn. w skazywaniu). Sędziowie stosują różne metody, aby zniechęcić obwinionego do przychodzenia na kolejne terminy rozpraw. Przede wszystkim często pouczają, że obecność na rozprawie jest nieobowiązkowa. Jeśli to nie skutkuje, to stosują inne chwyty, np. wyznaczają rozprawy w terminach niedogodnych dla obwinionego (np. gdy obwiniony mieszka daleko, to wyznaczają rozprawy wcześnie rano). Przykład: Sędzia Ewa Kościuk z Sądu Rejonowego w Chełmie, prowadząca sprawę o sygn. VII W 537/12 kilkakrotnie sugerowała obwinionemu, że nie musi on przyjeżdżać na kolejne terminy rozprawy. Ale ten się uparł i na wszystkie terminy przyjeżdżał – aktywnie uczestnicząc w procesie. Zaczęła zatem na złość wyznaczać rozprawy na sam początek wokandy, czyli na godzinę pomimo iż obwiniony prosił o wyznaczanie rozprawy na późniejsze godziny (obwiniony mieszkał ok. 300 kilometrów od siedziby sądu). Sędzina wyznaczyła rozprawę na godzinę nawet wówczas, gdy termin ten był już zajęty. Dowód: autor niniejszego opracowania dysponuje fotografią wokandy na dzień 20 grudnia 2012 (sala nr 9), na której na godzinę wyznaczone zostały jednocześnie dwie sprawy – w tym sprawa VII W 537/12. Zaś na godzinę zaplanowano kolejną rozprawę. h) Sędzia rozpatrujący apelację Wielu ludzi skrzywdzonych wyrokiem pisze płomienne apelacje, licząc na uchylenie go przez sąd okręgowy. Cała złość i wszelkie emocje kierowane są wówczas pod adresem sędziego, który wydał wyrok w I instancji. Do wielu ludzi jeszcze nie dociera, że to nie sędzia, ale cały system jest chory. Polski wymiar sprawiedliwości nie tylko spełnia ludzkich oczekiwać, tzn. nie sądzi sprawiedliwie, ale zachowuje się jak aparat ucisku wrogiego, obcego państwa. Sędzia sądu okręgowego, który rozpatruje apelację, najczęściej nawet nie czyta akt. Przegląda je tylko pobieżnie przed rozprawą i w zdecydowanej większości przypadków utrzymuje wyrok I instancji w mocy. W sprawach o wykroczenia praktycznie nie ma kontroli kasacyjnej (stronie przysługuje jedynie prośba o wniesienie kasacji, która wnieść może Prokurator Generalny lub Rzecznik Praw Obywatelskich). Z powodu braku tej kontroli, poziom orzekania w sądach okręgowych w sprawach o wykroczenia, jest beznadziejnie niski. 4. Jakie możliwości skutecznego działania ma obwiniony? a) Wyjaśnienia w formie pisemnej Ponieważ obwiniony nie ma wpływu na to, co znajdzie się w protokole rozprawy, dlatego w celu skuteczniejszej obrony, wszystkie swoje istotne oświadczenia powinien zawrzeć w formie pisemnej. Jako załączniki do owych wyjaśnień można wnosić wszelkie dokumenty mające znaczenie dla ustalenia prawdy materialnej. Jeśli sędzia będzie zniechęcał lub odradzał złożenie pism lub dokumentów (co się dość często zdarza) – należy wykazać upór i konsekwencję i stanowczo domagać się dołączenia tych pism do akt sprawy. Można też po prostu pisma wysłać pocztą – wówczas bez żadnych ceregieli znajdą się one w aktach sprawy. b) Dowody sprowadzone na rozprawę Obwiniony ma prawo sprowadzić na rozprawę świadków i przedstawić inne dowody – o czym zostaje pouczony w zawiadomieniu o rozprawie. Realizacja tego podstawowego prawa niestety również uzależniona jest od sędziego, który dowodu z zeznań świadka może nie dopuścić. Przykład: W sprawie toczącej się przed Sądem w Poddębicach (Zamiejscowy Wydział Sądu Rejonowego w Łasku), sędzia Małgorzata Kaczmarek nie dopuściła dowodu z zeznań świadka, który został sprowadzony przez obwinionego na rozprawę (świadek przyjechał z miejscowości odległej o ponad 300 km). Sędzia argumentowała to tym, iż przybyły świadek nie był bezpośrednim świadkiem zdarzenia. Świadek ten rozmawiał telefonicznie z obwinionym bezpośrednio po zdarzeniu, w momencie, kiedy obwiniony został zatrzymany przez Policję – i na tę okoliczność został przez obwinionego poproszony o przyjazd na rozprawę. Świadek ten znał wprawdzie sprawę tylko ze słyszenia, ale jego zeznania dałyby sądowi większe możliwości dokonania prawidłowych ustaleń faktycznych. Obwiniony zadzwonił do prawnika, opisał mu przebieg zdarzenia, oczekując jego porady. Prawnik był zatem świadkiem tego, co mówił obwiniony bezpośrednio po zdarzeniu. Niedopuszczenie tego dowodu stanowi rażące naruszenie prawa do obrony. Jest także przejawem niedopuszczalnej arogancji ze strony sędziego. c) Wnioski dowodowe W praktyce sądy bez większych utrudnień przychylnie podchodzą do wniosków o zwrócenie się do określonych instytucji o dostarczenie żądanych dokumentów. Sędziowie nie oddalają też zwykle wniosków o powołanie biegłego z zakresu ruchu drogowego. Wszak wszyscy na tym zyskują: znajomy z listy zarobi parę groszy, a postępowanie dowodowe zostanie uznane przez instancję wyższą za wnikliwe. A obwiniony i tak za opinię zapłaci…. bo przecież zostanie skazany. No, w naj gorszym wypadku – jeśli by sprawa ulegnie przedawnieniu – to za opinię zapłaci Skarb Państwa. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeśli obwiniony wnosi o powołanie biegłego spoza listy biegłych „obowiązującej” w danym okręgu (tzn. gdy domaga się o powołanie biegłego spoza lokalnego układu). Takie wnioski zwykle nie przechodzą. Najtrudniej uzyskać aprobatę sędziego na przeprowadzenie jakiegokolwiek dowodu na miejscu zdarzenia. Tymczasem takie dowody, jak oględziny miejsca zdarzenia, czy też eksperyment procesowe, mają kolosalne znacznie dla wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy. d) Upublicznienie rozprawy Wielu ludziom nawet w głowie się nie mieści jak bezczelny i cyniczny na rozprawie może być sędzia. Obwiniony zwykle jest sam na sali rozpraw i można z nim robić co się chce. Dlatego wskazane jest, aby obwiniony postarał się o przybycie na rozprawę jakiejś publiczności. Korzystne byłoby nagrywanie rozprawy, ale na to trzeba uzyskać zgodę sędziego.
W przypadku popełnienia przestępstwa w zależności od jego rodzaju, a ściślej od zagrożenia sankcją karną wszczęte będzie z urzędu, bądź na wniosek pokrzywdzonego śledztwo (przez prokuratora) lub dochodzenie(przez Policję) Podstawowym zadaniem zarówno śledztwa jak i dochodzenia jestustalenie, czy rzeczywiście zostało popełnione przestępstwo,wyjaśnienie okoliczności sprawy,wykrycie i w razie potrzeby ujęcie sprawcy,zebranie danych osobo- poznawczych o podejrzanym,utrwalenie dowodów dla a dochodzeniePostępowanie przygotowawcze prowadzi się więc w formie dochodzenia lub śledztwa.. Śledztwo jest formą prowadzenia postępowania przygotowawczego w sprawach o najpoważniejsze przestępstwa. Zakres spraw zakwalifikowanych do prowadzenia postępowania w formie śledztwa określony jest w art. 309 §1 pkt. 1 do 5 kodeksu postępowania karnego, a są to:zbrodnie ( czyny zagrożone karą co najmniej 3 lat pozbawienia wolności albo kara surowszą)występki ( pozostałe czyny zabronione, które nie są zbrodniami i wykroczeniami) - gdy osobą podejrzaną jest sędzia, prokurator, funkcjonariusz Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, lub Centralnego Biura - gdy osobą podejrzaną jest funkcjonariusz Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, finansowych organów dochodzenia lub organów nadrzędnych nad finansowymi organami dochodzenia, w zakresie spraw należących do właściwości tych organów lub o występki popełnione przez tych funkcjonariuszy w związku z wykonywaniem czynności służbowych,występki, w których nie prowadzi się dochodzenia, występki, w których prowadzi się dochodzenie, jeżeli prokurator tak postanowi ze względu na wagę lub zawiłość sprawyZobacz: Przestępstwa narkotykoweŚledztwo prowadzi Policja, jeżeli nie prowadzi go prokurator. Prokurator prowadzi śledztwo w wypadkach określonych w art. 309 pkt 2 i 3 kodeksu postępowania karnego oraz w sprawach o przestępstwo określone w art. 148 Kodeksu karnego(zabójstwo).Kto oprócz Policji może prowadzić dochodzenieUprawnienia Policji przysługują także organom Straży Granicznej oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w zakresie ich właściwości oraz innym organom przewidzianym w przepisach prokurator wszczął śledztwo, może powierzyć Policji jego przeprowadzenie w całości lub w określonym zakresie albo dokonanie poszczególnych czynności wypadkach określonych w art. 309 pkt 2 i 3 kodeksu postępowania karnego nie można powierzyć Policji prowadzenia śledztwa w może zastrzec do osobistego wykonania jakąkolwiek czynność śledztwa, a w szczególności czynności wymagające postanowienia, związane z przedstawieniem zarzutów, zmianą postanowienia o przedstawieniu zarzutów lub zamknięciem śledztwa Umorzenie śledztwa Śledztwo powinno być ukończone w ciągu 3 miesięcy. W uzasadnionych wypadkach okres śledztwa może być przedłużony na dalszy czas oznaczony przez prokuratora nadzorującego śledztwo lub prokuratora nadrzędnego nad prokuratorem, który prowadzi śledztwo, nie dłuższy jednak niż rok. W szczególnie uzasadnionych wypadkach właściwy prokurator nadrzędny nad prokuratorem nadzorującym lub prowadzącym śledztwo może przedłużyć jego okres na dalszy czas trakcie śledztwa lub dochodzenia przedsięwzięte zostaną czynności w postaci przesłuchań, dowodów z opinii biegłych, zebrane zostaną dokumenty mogące przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności spawy. Podsumowaniem tych działań jest decyzja merytoryczna, którą podejmuje prokurator kierując akta sprawy do Sądu wraz z aktem oskarżenia bądź też umarzając serwis: Śledztwo i dochodzenie Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie.
czyli sprawa trafia na policję